środa, 12 grudnia 2012

Leniwe dni.



Dni płyną tu leniwie. Śnieg oprószył okolicę, w sąsiednich domach przez wielkie okna widać świąteczne dekoracje.



A we mnie wrze jak w mrowisku. Ostatnio ciągle coś nie wychodzi, padają nieprzemyślane słowa, zła cisza między mną a Nim dzwoni w uszach i irytuje.
Powoli czuję się bardziej i bardziej zagubiona.
Potrzebujemy własnego mieszkania, ciszy, spokoju.
Bardzo pilnie.

sobota, 10 listopada 2012

Asymilacja.


Już trochę czasu minęło od momentu, gdy sobie wybyłam do Holandii.

Wiele kroków poczyniłam, by uczynić sobie otoczenie przyjaźniejszym - konto w banku jest, zameldowanie jest, własny kubek i czajnik są. Pracy szukam, choć na razie poszukiwania są skutecznie hamowane przez porządne przeziębienie :/

Pojawiły się też pierwsze problemy typu co zrobić gdy nikt tutaj nie umie dobrze gotować lub jedna walizka ubrań nie wystarcza, pomocy! Z tego też powodu chorowanie jest mi wybitnie nie na rękę, ale cóż ja na to poradzę... Z lubym intensywnie szukamy mieszkania, które rozwiąże większość naszych problemów (jego rodzinka też potrafi nieźle zajść za skórę).


Coś z aktualności. Projekt 365 ruszył pełną parą, szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego dużego odzewu. Kilka osób stworzyło też własne projekty zdjęciowe inspirowane moim, co mnie bardzo cieszy :)
Link do projektu znajdziecie w zakładce na górze strony, tuż pod tytułem tego bloga.



Jeśli mowa o zakładkach - zaktualizowałam moją wishlistę, zmieniając kilka rzeczy w Wielkiej Szóstce. Aktualnie namiętnie poluję na spodnie Punk Rave, bo z trwogą spostrzegłam, że nie mam żadnych ładnych i uniwersalnych spodni w klimacie. Znaczy się... jestem w posiadaniu takowych, ale zostawiłam je w Polsce, wraz z innymi rzeczami. Niestety, mając do dyspozycji tylko jedną walizkę, spakowałam ubrania najbardziej uniwersalne. Brakuje mi też lekkich czarnych butów na niskim obcasie, ale na szczęście tutaj mam bardzo duży wybór i niskie ceny, więc to akurat nie problem.






niedziela, 28 października 2012

Projekt 365



Zainspirowana przez pewną wspaniałą dziewczynę (pozdrawiam, Kasiu!) postanowiłam stworzyć pewien projekt.
Polegał on będzie na tym, że każdego dnia będę dodawać jedno zdjęcie, opisujące dany dzień, moment, to co czuję. Chcę w ten sposób udokumentować swoją codzienność przez jeden rok, stąd też nazwa projektu.

Nie zależy mi na komentarzach, choć nie ukrywam, sprawiłoby mi to dużą przyjemność :)


Dlaczego...?
Zdjęcia to świetna forma zatrzymywania chwili i przywoływania wspomnień. A ja lubię wspominać to, co dobre. Szczególnie, że ten rok będzie obfitował w naprawdę ciekawe momenty :)


Jeszcze nie wiem, w jakim miejscu będę publikować zdjęcia. Na początku myślałam o stworzeniu zakładki na tym blogu, jednak po pewnym czasie zakładka będzie się bardzo długo ładować z powodu ilości zdjęć.
Nowego bloga w tym celu tworzyć nie chcę, a dodawanie zdjęć w formie oddzielnych wpisów z tagiem projektu utrudni przeglądanie...
Także jestem otwarta na propozycje :)


~~~~~~~~~~~~~~~~~~
edit:  Rozwiązanie zostało znalezione - na górze strony, pod tytułem bloga znajdziecie zakładkę "Project 365". Po kliknięciu na nią zostaniecie przekierowani do albumu, w którym będę umieszczać zdjęcia :)

Bezpośredni link do projektu:  http://365ofkotone.tumblr.com/ 

piątek, 26 października 2012

Gdzie ta herbata?



 Ledwo udało mi się spakować rzeczy do jednej walizki. Ubrania, kosmetyki, biżuteria, książki - wszystko przeszło dokładną selekcję. Z jednej strony dowiedziałam się, ile naprawdę mi potrzeba do życia, z drugiej uświadomiłam sobie, jak przydatne mi były takie umilacze jak pięć różnych mgiełek do ciała, lusterko stojące na biurku, piórnik pełen kolorowych pisaków... Wiem, że z jednymi perfumami, lusterkiem kieszonkowym czy zwykłym czarnym długopisem da się żyć, ale nie ukrywam - czasami każdy chce się poczuć wygodniej.
A radość to też te małe przyjemności ;)


Wtorkowa podróż była długa i męcząca, choć okraszona przepięknymi widokami zachodzącego słońca, bezkresnego horyzontu, śmiechem i przepełniającym mnie uczuciem szczęścia.

Już zdążyłam się przyzwyczaić do nowego rytmu dnia, choć nadal odczuwam niewypowiedziany brak zajęć na uczelni. Szczególnie o poranku, gdy Cyriel budzi mnie rano, przygotowując się do wyjścia na uczelnię, zawsze przed wyjściem otulając mnie szczelniej  kołdrą i całując w czoło na dobranoc.

Jednak takie samotne przedpołudnia dają mi czas do odpoczynku, relaksu przy dobrej książce bądź podręczniku do kanji i odprężającej muzyce.



Czekam, aż załatwię wszystkie potrzebne rzeczy i będę mogła podjąć pracę.
Pierwsze, co zrobię po wypłacie, to wyprawa do sklepu po duży, bardzo duży kubek i po paczuszkę herbaty earl grey. Tak mi tu tego brakuje...





poniedziałek, 8 października 2012

Podróżuj, śnij...




Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, 
cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. 
Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. 
Złap w żag­le po­myślne wiat­ry. 
Podróżuj, śnij, od­kry­waj. 


 -  Mark Twain                









I tymże sposobem zapadła ostateczna decyzja.
Wkrótce wybywam do Holandii, wstępnie na rok. Co dalej, to już życie pokaże.

Wiele nieprzespanych nocy, wypitych herbat, wypalonych świec. Czy warto? Na pewno. Lepiej spróbować niż siedzieć bezczynnie, w chmurze niewyraźnych domysłów i spekulacji. 



Nie zdawałam sobie sprawy, że poważne decyzje są takie uciążliwe. Ciążą na żołądku niczym ciężkostrawny posiłek, spędzają sen z powiek skuteczniej od strasznych koszmarów. I te myśli, "czy to dobra droga?", "czy nie będę żałować?" "czy..."







Stop.
Clean your mind.
There's whole World in front of You.
Just dare to straighten Your hand,
And grab it.





Wraz ze zmianą sytuacji zmieniają się moje potrzeby.
Potrzebuję miejsca, gdzie będę mogła dzielić się swoimi przemyśleniami, smutkiem i radością, tęsknotą i beztroską. 
Ten blog bardzo wpasowuje się w moje kryteria. Mam nadzieję, że i Was trochę zainteresuje to, co napiszę.
 A nawet, jeśli nie... w końcu robię to tylko dla siebie.







A muzyka, jak zawsze - tak bardzo prawdziwa.















piątek, 21 września 2012

Wish List



Od dłuższego czasu trzyma mnie przeziębienie i nie chce puścić. Jakie to uciążliwe, szczególnie gdy w moim pokoju odbywa się remont. Wszędobylski kurz niestety nie pomaga.

Przez wspomniany remont wszystkie rzeczy mam spakowane w pudłach, ponadto okupuję łóżko - co całkowicie eliminuje jakiekolwiek myśli o ubieraniu się jakoś ładnie i klimatycznie.





During last few days I'm occuppying my bed, coughing and sleeping. Yuki (my lovely cat) is doing her best to help me with last activity - usually taking a nap on my chest or legs.
Since Tuesday my uncle has been renovating my room. It's real Total Room Makeover. I'm going to have a huge entresole, closet and... a wall in the middle of the room. It wasn't my idea and I had no right to say "no", but well... stuff happens.

I don't have any new photos of my outfits atm, so I decided to create a Wish List (on the line under the blog title). There you can check what I'm going to acquire in the nearest future. Whole system is made from 3 lists: first one, named "Great Six" includes the items numbered in order from most to least wanted one. On second list I'll put other items I want to buy, just in a random order. Last list will be for things I've recenty bought.

Hope you'll like it ;)





niedziela, 2 września 2012

In the garden full of skulls and roses...



New start, new quality, new ideas.

During last day of August I decided to wear something casual, with stronk accent. I love to contrast things!
Main role on the stage plays beautiful corset from Papercats. Normally I don't like to wear clothes with skull prints, but I made an exception for this little masterpiece.
As an experiment, I pinned my grandma's brooch to the collar. I love the final effect!

However, I still have to train my waist.

I realised that because of the summer sun my hair changed colour! It was dark brown, and now brown with blond streaks. I think I like the way it is.



  _______________________________________________________________________________

Zaczęłam od początku, w ostatni dzień Sierpnia.

Lubię kontrasty, i właśnie taką stylizację stworzyłam - drapieżny gorset jako najważniejsza część ubioru, podkreślona zwiewną spódnicą, lekką bluzeczką z ozdobnym dekoltem i mankiecikami na nadgarstkach w kolorze gorsetowych róż.

Górę bluzki spięłam babciną broszką z kamieniem górskim. Był to eksperyment, który bardzo mi się spodobał :) Idealne zastępstwo dla naszyjników.

Przez letnie palące słońce moje włosy zyskały złociste pasemka, co według mnie nawet ładnie wygląda.




blouse - secondhand ♥ skirt - secondhand corset - Papercats wrist cuffs - Papercats earrings - handmade by me schoes - CCC ring - gift from boyfriend brooch - vintage


poniedziałek, 23 lipca 2012

Rowery i wodne truskawki.

Follow my blog with Bloglovin
UWAGA: trwa generalny remont strony! Ze zmianami zapoznam Was później, teraz przerywnik w postaci relacji z wyjazdu :)




Od ponad dwóch tygodni jestem czasową emigrantką przebywającą w Holandii. Pokusiłam się o użycie słowa "emigrantka" gdyż to nie pierwszy mój dłuższy pobyt w tym kraju, aktualnie będę tu koczować przez półtora miesiąca, a za 3 lata mam zamiar przeprowadzić się tu na stałe. Ale o tym kiedy indziej ;)

Zdążyłam przywyknąć do holenderskiej "egzotyczności", która powaliła mnie na kolana w grudniu podczas mojego pierwszego pobytu w rodzinnych stronach mego Lubego. Dziwny, rzęrzący język będacy pomieszaniem niemieckiego, francuskiego, angielskiego i Bóg-wie-czego-jeszcze, nieskazitelne drogi, masowy atak rowerów na kluczyk, wiecznie uśmiechnięci ludkowie, no i to wspaniałe Ojro.
Egzotycznie, bo nie polsko. Sam Cyriel zauważył, że Polacy są depresyjnie poważni, z poker fejsem na twarzach, wiecznie niezadowoleni. Muszę przyznać, że nawet zdarza się mu wytykać moje typowo polskie smutanie (a myślałam, że ze mnie jest piękny okaz optymistki :P).


Powolutku dochodzi do mnie, że nie ma się czym zachwycać nadmiernie, z samego tytułu "bo Europa, bo Zachód". Kraj jak kraj... nie gorszy, nie lepszy, inny po prostu.




Głównym problemem, z jakim się spotykam na codzień jako obcokrajowiec to klony. Wszędzie, gdzie nie pójdziesz, klony. O zabudowie tu mowa - osiedla domów bliźniaków, trojaczków, pięcioraczków, okna te same, drzwi te same, układ mieszkań ten sam. Swoją indywidualność możesz zaakcentować awangardowym kolorem zasłon, a raczej powieszeniem jakichkolwiek w oknie: z tego co widzę, Holendrzy raczej nie lubią się z firankami i można pięknie przeskanować wyposażenie mieszkań z ulicy ;)
Przez tą klonowatość za każdym razem, gdy jadę gdzieś z Cyrielem rowerami, gubię się w terenie. Albo nauczę się znaczyć jakoś teren (bez skojarzeń proszę) albo nie ma dla mnie nadziei xD Chodź kilka tras na szczęście zapamiętałam, i sama trafię, jadąc rowerem oczywiście. Na kluczyk. Swoją drogą świetny pomysł, rowery wyposażone są w małe urządzenie, które blokuje tylne koło i jedynie z kluczykiem w "stacyjce" można ruszyć. Gorzej jak się owy kluczyk zgubi gdzieś w akcji, ale to już detal ;P

Inna, ważna dla mnie sprawa: owoce! Nektarynki jedynie 99 eurocent za 500 gram (tu w sklepach cena wszystkiego co na wagę podawana jest dla 500gram, dla mnie zagadka nie do rozwikłania), brzoskwinie i kiwi podobnie. Truskawki natomiast 2 euro za maciupki koszyczek, taki w jakich sprzedaje się w Polsce maliny. I muszę przyznać, że... te wodne kulki tylko wygladem przypominają truskawki. Kwaśne to, wodniste i bez smaku. I drogie.


Noc już głęboka, więc skończę mój wywód i pójdę spać jak to ludzie mają w zwyczaju.


wtorek, 19 czerwca 2012

Silver & Skulls'n'Roses

Nareszcie jestem szczęśliwą posiadaczką gorsetu Skulls'n'Roses od Papercats :)
Z tej okazji zrobiłam kilka zdjęć porównujących go do gorsetu Silver (również od Papercats), który kupiłam jakiś czas temu.

Obydwa w rozmiarze S. Jak widać, s'n'r jest dłuższy od poprzedniego i ma szerszy busk, co według mnie jest pozytywną zmianą.

Choć założyłam s'n'r tylko na chwilę, już teraz mogę mówić, że jest niesamowicie wygodny. Brat zasznurował mnie do prawie samego końca, a nic nie uciskało, mogłam swobodnie się ruszać i oddychać bez przeszkód. Silver jest troszeczkę mniej wygodny pod tym względem.






Niedługo zrobię zdjęcia stylizacji z użyciem S'n'R i napiszę właściwą jego recenzję :)
Ale najpierw sesja...